„Z naszych wakacyjnych wypraw nad morze pozostało mi wspomnienie wielkiego kosza piknikowego, w ktĂłrym nie mogło zabraknąć solniczki i pudełka z jajkami na twardo, już obranymi ze skorupek. Jajko na twardo z solą, czasami z odrobiną piasku, mmm... mogłam ich zjeść naprawdę dużo!
Od razu przychodzi mi na myśl stara florencka anegdota o wielkim poecie Dantem i jego fenomenalnej pamięci. OtĂłż, ponoć kiedy Dante siedział zamyślony na placu przed duomo (katedrą) we Florencji, podszedł do niego nieznajomy i zapytał: Jaka jest najsmaczniejsza rzecz na świecie? - Jajko - odpowiedział krĂłtko poeta i poszedł sobie. Dokładnie po roku Dante przechodził przez plac i spotkał tego samego człowieka, ktĂłry bez przywitania się i przypomnienia sytuacji zapytał: Z czym? - Z solą - odparł Dante.”
„Wszyscy w rodzinie czekamy na śniadanie wielkanocne, bo Cosima, moja najstarsza cĂłrka, przygotowuje wtedy dla nas eggs Benedict, czyli jajka po benedyktyńsku. Nazwa nie ma nic wspĂłlnego z klasztornym jedzeniem. To śniadaniowy przysmak rodem ze StanĂłw Zjednoczonych. Wedle jednej z wersji pod koniec XIX w. wymyślił go przez przypadek nowojorczyk Samuel Benedict. Wybrał się na śniadanie do hotelu Waldorf Astoria i zamĂłwił jajka w koszulkach ze smażonym boczkiem, grzanką i sosem holenderskim. Szef kuchni uznał to zestawienie za doskonałe i tak powstały jajka po benedyktyńsku.”
„Ale jaja” felieton Katarzyny Bosackiej (Palce Lizać Nr 16 z 18 kwietnia 2011 r. – dodatek do GW ): „ O miłości do nich mogłabym napisać poemat – kocham je na twardo i miękko, ciepło i zimno, bezwstydnie nagie i odziane po czubek głowy w koszulki. Czym byłoby życie bez sernika, tiramisu, kultowego kogla-mogla i niedzielnej jajecznicy mojego męża? Jak pisał wieszcz – iskrą tylko. Wyobraźcie sobie Wielkanoc bez jajek? Niemożliwe! "