Informacje

Koniec chowu klatkowego wcale nie jest przesądzony!

Koniec chowu klatkowego wcale nie jest przesądzony!

Deklaracja złożona przez Komisję Europejską jest tylko wyrazem woli politycznej i nie należy oczekiwać, że obietnice w niej zawarte zostaną spełnione – tak Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz komentuje reakcję unijnych urzędników na inicjatywę obywatelską „End the Cage Age”, w której sugerują oni możliwość wprowadzenia w państwach Wspólnoty zakazu klatkowego chowu zwierząt.

- Formalna konstrukcja tak zwanej „inicjatywy obywatelskiej” oraz imponująca praca marketingowa wykonana wokół tej sprawy przez niektóre organizacje pozarządowe właściwie nie pozostawiły Komisji Europejskiej wyboru. Nie oznacza to jednak, że cokolwiek jest przesądzone. Przeciwnie, przewidujemy, że etap formalnych konsultacji społecznych oraz ocena możliwych skutków wprowadzenia takiego prawa na długo zatrzyma albo nawet uniemożliwi jakiekolwiek działania w tej sprawie – wyjaśnia stanowisko Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP) jej dyrektor, Katarzyna Gawrońska. Gawrońska tłumaczy, że zakaz chowu klatkowego od 2027 roku, w przypadku drobiu, spowodowałby dramatyczne zmniejszenie podaży jaj oraz niewyobrażalny skok ich cen. Braki dotyczyłyby nie tylko Europy, ale całego świata. Dyrektor KIPDiP zwraca też uwagę na to, że Europa i tak byłaby zmuszona do kupowania klatkowych jaj wyprodukowanych poza Unią ponieważ postrzegana globalnie branża nie byłaby w stanie tak szybko przystosować się do proponowanych zmian.

W kontekście komunikatu Komisji Europejskiej KIPDiP przypomina wyniki prowadzonych przez Izbę analiz i symulacji. Jednym z kluczowych wniosków z tych prac jest to, że proces zamiany chowu klatkowego na systemy alternatywne przebiega niezwykle wolno. Zgodnie z ostatnimi dostępnymi danymi udział jaj klatkowych w produkcji jaj ogółem wynosił w Polsce, w 2020 roku, 81,1 proc. Oznacza to, że w ciągu 10 lat zmalał jedynie o 9,4 punktów procentowych. O tyle samo wzrósł udział produkcji alternatywnej, z 9,5 proc. w roku 2010 do 18,9 proc. w 2020. Analitycy Izby podkreślają, że niewielkie tempo „ualternatywniania” produkcji jest pochodną decyzji zakupowych konsumentów. - Analizując zachowania kupujących jaja można zaobserwować, że mimo zachęt sieci sprzedaży detalicznych kierowanych do konsumentów, mimo licznych kampanii prowadzonych przez organizacje pozarządowe promujących jaja alternatywne, jedynie bardzo niewielki odsetek konsumentów w Polsce kupuje jaja inne niż klatkowe. Z naszych badań wynika, że deklaracje konsumentów rozmijają się z ich decyzjami zakupowymi. Przy wyborze jaj cena ma kluczowe znaczenie. Oznacza to, że działania mogące skutkować gwałtownym zmniejszeniem podaży jaj klatkowych mogą zostać uznane za wymierzone w polskich konsumentów – dowodzi dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.

Katarzyna Gawrońska z KIPDiP przy okazji dyskusji o komunikacie Komisji Europejskiej nie kryje podziwu dla sprawności marketingowej organizacji ekologicznych – Spora część mediów swoje relacje oparła na komunikatach nadesłanych przez organizacje pozarządowe. W efekcie, odbiorcy tych mediów, a nawet niektórzy profesjonaliści, żyją w przekonaniu, że nastąpił jakiś przełom. Tymczasem, w moim przekonaniu, zupełnie nic się nie zmieniło – mówi szefowa Izby. Gawrońska ma jednak nadzieję, że przy okazji rozpoczętej przez Komisję Europejską dyskusji uda się przekonać opinię publiczną, że ewentualna decyzja społeczna o całkowitym wyeliminowaniu chowu klatkowego będzie bardzo kosztowna i hodowcy kur muszą otrzymać wsparcie na dokonanie transformacji. W tym kontekście dyrektor KIPDiP przywołuje symulacje Izby, z których wynika, że całkowite przejście na produkcję alternatywną, przy utrzymaniu obecnej podaży jaj, kosztowało będzie w Polsce nawet 1 mld 200 mln dolarów.