Analizy, komentarze, prognozy

Rynek jaj – przewidywania na rok 2018

Rynek jaj – przewidywania na rok 2018

Największe zagrożenie - brak odszkodowań „salmonellowych”

Wygląda na to, że przyszły rok będzie bardzo trudny dla producentów jaj. Dramatyczny w skutkach może się okazać brak odszkodowań za zlikwidowanie stada w przypadku zarażenia ptaków salmonellą. Sądzimy, że tak istotne zwiększenie ryzyka dla branży doprowadzi do dużej niestabilności rynku, której efektem może być istotna zmienność poziomów produkcji oraz niepewność cenowa. Powagę sytuacji podkreślają komunikaty instytucji badawczych, które zwracają uwagę, że bakteria salmonelli w 2016 roku była w UE główną przyczyną występowania chorób przenoszonych przez żywność i stanowiła 22,3 proc. takich przypadków, w porównaniu z 11,5 proc. w 2015 roku. Jeśli sytuacja będzie dalej rozwijała się w tym kierunku, decyzja ministra rolnictwa o niewypłacaniu odszkodowań może zachwiać całą branża unicestwiając wielu producentów.

Prognoza - ceny jaj spadną

Kilkunastoprocentowy wzrost liczby wylęgów piskląt kur nieśnych, stopniowa odbudowa stad „pofipronilowych” w Europie Zachodniej oraz rosnąca presja ze strony importu do Unii Europejskiej będą głównymi powodami, dla których rok 2018 nie będzie należał do udanych dla producentów jaj. Szczególnie niepokojąca jest konkurencja zagraniczna. Statystyki handlowe pokazują, że pełną parą idzie import jaj z Ukrainy (jaja i przetwory), ze Stanów Zjednoczonych (przetwory) oraz z Turcji (przetwory i jaja do przetwórstwa). Znacząco niższe koszty produkcji w tych krajach spowodują spadki  cen uzyskiwanych przez polskich producentów tak w kraju, jak i na rynkach eksportowych.

Największa niewiadoma – sektor przetwórstwa jaj

Wśród producentów panuje przekonanie, że rośnie rynkowe znaczenie zakładów przetwórstwa jaj. Warunki oferowane przez te zakłady mają coraz większy wpływ na ceny uzyskiwane przez hodowców w segmencie detalicznym. Jednym z kluczowych pytań jakie stawiają sobie producenci jaj jest zatem pytanie o popyt generowany przez sektor przetwórczy. Z jednej strony prognozy długoterminowe są bardzo dobre. Według firmy badawczej Persistence Market Research globalny rynek produktów przetwórstwa jaj miał w 2016 roku wartość 800 mln dolarów, a wielkość ta ma wzrosnąć do 1.200 mln dolarów do roku 2025. Z drugiej jednak strony, za fatalną kondycję amerykańskich producentów  jaj, która trwała od  wiosny 2016 roku aż do sierpnia tego roku, według wielu obserwatorów rynku, ma odpowiadać  właśnie sektor przetwórstwa jaj, który miał bardzo mocno ograniczyć swoje zapotrzebowanie na jaja. Problemem jest to, że wielu odbiorców produktów przetwórstwa zmieniło receptury swoich wyrobów tak, aby zmniejszyć zużycie jaj albo nawet zastąpić jaja innymi składnikami. Postępowanie przemysłu było reakcją na wzrost cen w czasie grypy ptaków w USA. Jeśli założymy, że przemysłowi odbiorcy w Polsce i Europie zachowają się w podobny sposób co ich amerykańscy koledzy, to może się okazać, że ogromną niewiadomą  dla przyszłego popytu na jaja i dla ich cen będą decyzje producentów makaronów, majonezów, słodyczy, kosmetyków, etc.

Pozycjonowanie branży pod decyzje sieci  handlowych i restauracyjnych

Niemal wszystkie większe sieci handlowe i restauracyjne ogłosiły, że w ciągu kilku najbliższych lat wycofają się z oferowania konsumentom jaj klatkowych. Większość producentów zdaje się jednak zgadzać z twierdzeniem, że markety i restauracje nie dotrzymają swoich obietnic. U podstaw takiego sposobu myślenia leży to, że Polacy nie zaakceptują tak dużej zwyżki cen jaj, jaką mogłaby wywołać taka zmiana. Potwierdzać prawidłowość takich wniosków może choćby obserwacja amerykańskiego rynku jaj gdzie najwięksi dostawcy ograniczają produkcję jaj alternatywnych ze względu na brak popytu. Jak mówią prezesi dużych przedsiębiorstw, amerykańscy konsumenci w kwestii jaj oczekują przede wszystkim niskiej ceny. To, że po Polakach można spodziewać się podobnej reakcji zdaje się wynikać z porównania sprzedaży jaj z różnych systemów  utrzymania  kur  w  różnych  krajach europejskich. Prawidłowością jest, że miażdżącą przewagę jaja klatkowe mają w państwach gdzie PKB na mieszkańca jest niski (jak na europejskie warunki). Odwrotnie jest natomiast w krajach bogatych, gdzie PKB per capita jest wysoki. Jednak mimo tych analiz hodowcy kur zdają sobie sprawę, że odejście od jaj klatkowych wcześniej, czy później nastąpi. Przysłowiowym pytaniem „za milion dolarów” jest oczywiście realny czas zmiany. Kto oszacuje go poprawnie będzie wielkim wygranym.

Najważniejszy jest przypadek – co zdarzy się tym razem?

Budując najlepsze nawet prognozy w sektorze jaj trzeba z pokorą oczekiwać tego co przyniesie… przypadek. Do takich wniosków można dojść analizując ceny jaj w ostatnich kilkunastu latach, nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Najlepszym przykładem są najświeższe doświadczenia z fipronilem. Jeszcze w lipcu 2017 roku cena producenta za jajo klasy M wynosiła około 21 groszy. Analitycy spodziewali się, że do końca roku wartość ta podskoczy do 26 – 28 groszy. Na skutek problemów z podażą związanych z wypadnięciem z rynku wielu ferm zachodnioeuropejskich cena w krótkim czasie wzrosła o 140 procent i osiągnęła 50 groszy! Kolejny przykład jest z zeszłego roku. Sytuacja była podobna: w czasie letnich wakacji cena była niska, a jesienią skoczyła o 50 procent ze względu na kłopoty dużych producentów z salmonellą. Podobne historie zdarzają się zagranicą. Przykładem może być choćby grypa ptaków w USA w 2015 roku lub w Korei Południowej w tym roku. Wcześniej podobnie gwałtownie na rynek zadziałała wymiana klatek w Unii Europejskiej. Powyższe przykłady uzmysławiają ogromną podatność rynku jaj na to, co ekonomiści nazywają „szokami”. Co może być takim wydarzeniem w tym roku? Oby nie brak odszkodowań dla właścicieli stad zarażonych salmonellą…

Szanse i ryzyka roku  2018

Podobnie jak w przypadku mięsa drobiowego największe zagrożenie dla sektora jaj stanowią politycy oraz nastroje społeczne. W przypadku polityków można obawiać się tego, czy w swoich kalkulacjach nie postanowią spalić drobiarstwa na „wyborczym na stosie”. Chodzi o zwiększanie wymogów dobrostanowych, a nade wszystko o  zakaz stosowania GMO w paszach, co ma przełożyć się na wzrost słupków poparcia dzięki pozyskaniu głosów „proekologicznych” wyborców.  Wśród zagrożeń związanych z nastrojami i modami społecznymi oprócz protestów przeciw nowym inwestycjom należy tez wymienić strach przed grypą ptaków. Producenci jaj w Azji zaczęli już inwestować w systemy pasteryzacji jaj, które dają gwarancję zabicia wirusów i bakterii. Czy podobne wydatki mogą czekać także polskich hodowców kur? Czas pokaże. Ważne jest jednak, że to, co dla jednego drobiarza może być zagrożeniem związanym ze wzrostem kosztów, dla innego może być marketingową szansą. Żadnego pozytywnego aspektu dla producentów jaj nie można natomiast znaleźć w produktach amerykańskiej firmy Hampton Creek. Dwa lata temu przedsiębiorstwo to wprowadziło na rynek bezjajeczny majonez, w tym roku firma dołożyła do swojego produktowego portfolio żel, z którego można zrobić „bezjajeczną jajecznicę”, która smakuje i pachnie ponoć tak jak prawdziwa. Co wymyślą w 2018 roku?

Zastrzeżenia

Mimo, że do sporządzania niniejszych przewidywań wykorzystana została najlepsza wiedza i wola autora oraz mimo tego, że dołożono najwyższej staranności przy weryfikacji opinii i faktów przytoczonych powyżej, ani autor, ani KIPDiP, nie mogą ręczyć za trafność powyższych analiz dlatego nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie opracowania.  Materiał powstał w czasie, kiedy Polska była krajem wolnym od grypy ptaków. Tekst wyraża własne poglądy autora.